Interesuje mnie zawsze podwójność, słodko-gorzki smak – rozmowa z Pawłem Aignerem

Z Pawłem Aignerem, reżyserem spektaklu Ożenek rozmawia Daniel Arbaczewski

Widziałeś pewnie wiele wersji Ożenku. Jaki jest twój klucz do tej sztuki?

Widziałem parę świetnych inscenizacji, z lat 70-tych z Rosji, które były esencją rosyjskiego teatru. Jeden z nich był spektaklem o ludziach przegranych, którzy są w ogromnych pomieszczeniach, pełnych mniejszych pomieszczeń – tak pokazano ich kwartiry, mieszkania. Ożenek był zawsze opowieścią słodko-gorzką o ludziach koszmarnych. Jest też słynne przedstawienie z Teatru Telewizji z Wiesławem Michnikowskim w głównej roli i Anną Seniuk. To były role malowane ostrą kreską w zupełnie innym odczytaniu – aktorzy mieli koafiury, wszystko było takie mistrzowskie, zupełnie inne niż rosyjski dramat. Nasze przedstawienie jest jeszcze inne – będzie gorzko, ale o zupełnie innym nieprzystosowaniu do małżeństwa. Ponieważ mamy młody zespół, zainteresował mnie trochę inny temat – główny bohater nie chce się żenić, lecz jego starokawalerstwo wynika tutaj z innego powodu, którego na razie nie zdradzamy. Ale podobnie jak w rosyjskim teatrze, smutek zawsze miesza się ze śmiechem i jego przesłanie jest głębsze, niż mogłoby się wydawać po pierwszym odczytaniu. Nasza inscenizacja zakłada dość duży ruch scenografii, nie zdradzając szczegółów myślę, że będzie można to nazwać widowiskiem. Zobaczymy nieco teatru formy, trochę metafizyki i dużo rosyjskiego humoru. Postacie są skrajnie dziwaczne.

 W Polsce mówi się, że Paweł Aigner jest specjalistą od komedii. Jaki jest twój sposób na rozbawianie widowni?

Nieskromnie mówiąc czuję, że umiem robić komedie. Interesuje mnie zawsze podwójność, słodko-gorzki smak. W zasadzie nie pracowałem nigdy nad farsą, bo nawet w farsowych tekstach szukałem zawsze komedii i drugiego dna. Zwykle wiązało się to z dobrymi autorami, którzy tworzą świat niejednoznaczny. Ten humor powstaje przez to, że zderzam coś wielkiego z czymś bardzo niskim. Osobiście mnie to bardzo śmieszy, że widzimy aktora, który posuwa się do niewyobrażalnych rzeczy. Tworzymy wokół niego aurę, a później robimy z nim coś, co psychologicznie jest niemożliwe, odwracamy go do góry nogami. Okazuje się, że jest naprawdę kimś innym, co jest zaskakujące. Piotr Klimek ma takie powiedzenie, że czasem udaje nam się zrobić przedstawienie wywołujące katharsis przez śmiech. Można ludzi rozbawić tak, by przeżyli wieczór w sposób absolutny. Wydaje mi się, że nie jest do końca tak, że komedia jest rozrywką niższą, ale nie wszyscy realizatorzy mają oczywiście poczucie humoru. Smutasa też bym umiał wyreżyserować, ale nie mam okazji. Zwykle oczekuje się ode mnie, że zrealizuję repertuar w taki, a nie inny sposób. Sam lubię oglądać przedstawienia, które nie zakładają poczucia humoru, ale wolę jednak robić spektakle komediowe.  Zapraszam wszystkich gliwickich widzów na premierę Ożenku. Będzie widowisko, dużo dowcipu, rosyjska aura. Robimy wszystko, abyście państwo wyszli zachwyceni teatrem i aktorami.


Premiera Ożenku w reżyserii Pawła Aignera planowana jest na 20 marca. Przeczytaj więcej o spektaklu.