Malutka Czarownica

Spektakl oparty na motywach zaczerpniętych z powieści o przygodach małej, sympatycznej czarownicy. Bohaterka zgodnie z magicznymi zasadami jest zbyt młoda, ma dopiero 127 lat, by uczestniczyć w spotkaniach i zabawach doświadczonych wiedźm. Ukarana za nieposłuszeństwo zostaje pozbawiona czarodziejskiej miotły. Od tego momentu przykłada się do dokładniejszego studiowania magicznych sztuczek.

Swoje czary ćwiczy i praktykuje na mieszkańcach miasteczka oraz gronie leśnych przyjaciół.

Spektakl w konwencji teatru plastycznego i lalkowego oprawiła wybitna scenografka Eva Farkasova. Energii i magii naszej historii dodają piosenki i kompozycje muzyczne autorstwa Marcina Partyki.

  • Symbol
CZAS 1 godzina
WIEK WIDZÓW 5+
PREMIERA 13 października 2018 r.

Twórcy

TEKST Otfried Preussler
PRZEKŁAD Hanna Ożogowska , Andrzej Ożogowski
SCENARIUSZ I REŻYSERIA Daniel Arbaczewski
SCENOGRAFIA, LALKI, KOSTIUMY Eva Farkasova
MUZYKA Marcin Partyka

Video

Wiecej o spektaklu

"Malutka Czarownica"

Jak być dobrą czarownicą? Na Małej Scenie najnowsza teatralna produkcja, Małgorzata Lichecka
Nowiny Gliwickie
Aktorka trzyma lalkę czarownicy. W tle widać dekoracje z pudełek i twarze aktorów.

„Malutka czarownica” to nie tylko bajka. Raczej przypowieść o tym, że warto wierzyć dziecku, wspierać je, ale też pozwolić na błędy. Najnowsza produkcja Teatru Miejskiego w Gliwicach na deskach do 18 października.
Wydawałoby się, że odpowiedź na to pytanie jest prosta, szczególnie dla wiedźmy, nawet tej dopiero aspirującej do grona zasłużonych. Jednak nasza bohaterka, zawadiacki piegowaty rudzielec z charakterkiem, bycie dobrą rozumie po swojemu.

Malutką czarownicę poznajemy w noc sabatu. Wspólnie z krukiem, swoim przyjacielem, doradcą i powiernikiem, zastanawiają się, jak zatańczyć ze starszymi wiedźmami. Szalenie sympatyczny pan Kruk odradza. Bo to wbrew zasadom i może przynieść przykre skutki, a nawet dotkliwą karę. Malutka czarownica jest uparta.

I choć z zaklęciami jej nie wychodzi, a ptak upomina, że powinna być mniej roztrzepana i pilnie uczyć się zaklęć, decyzja zapada: czarownica tak bardzo chce tańczyć, że zapomina o niebezpieczeństwie. W głębi serca liczy na wyrozumiałość ciotek. Jakoś się upiecze, rzuca Krukowi, i już razem lecą na sabatową górę.

Spektakl przygotowany przez Teatr Miejski w Gliwicach to sceniczna wersja znanej i popularnej od kilku pokoleń powieści dla dzieci autorstwa Otfrieda Preusslera o przygodach małej sympatycznej wiedźmy. Reżyser, Daniel Arbaczewski, w bardzo klarowny sposób zaprezentował tę historię: mali widzowie dobrze wiedzą, kto dobry, a kto zły. Mała czarownica od pierwszych chwil zaskarbia sympatię publiczności. I to nie tylko dziecięcej! Świetnie bawią się też dorośli. A kiedy staje przed ciotkami, które przyłapały ją na łamaniu ustalonych od wieków reguł, już wiemy, że będzie to nasza ulubiona czarownica. Niestety (a może na szczęście) musi ponieść karę: nie dość, że stare wiedźmy zabierają jej miotłę i musi iść na piechotę do domu, to jeszcze ma opanować do perfekcji sztukę magii. – Egzamin za rok i dopiero wtedy zastanowimy się, czy możesz z nami zatańczyć – rzuca na odchodnym najważniejsza wiedźma.

Malutka czarownica ze wszystkich sił chce być dobrą czarownicą, zabiera się więc do nauki ze zdwojoną energią. Od wiosny do wiosny spotyka ją wiele ciekawych przygód: ratuje konie, zbiera chrust, walczy z łobuzami, wspiera w konkursie strzeleckim, wreszcie pomaga bałwanowi. Czy zda egzamin? Przekonamy się o tym, przychodząc na spektakl.

Aktorzy – Iga Bancewicz, Anna Moś, Rafał Domagała, Cezary Jabłoński i Kornel Sadowski – pokazali swój kunszt i kreatywność. Znakomicie prowadzili postaci, animowali teatralną przestrzeń. Tę zaś wypełniła znakomita scenografia wybitnej słowackiej twórczyni Evy Farkasowej, zdobywczyni czterech Złotych Masek.

Czego tu nie ma! Domy i sklepy z płóciennych pudełek, kocioł czarownic z barwnie zdobionego płótna, chmury z bibuły, fantastyczne konie złożone jak origami. Równie oryginalne są stroje (również pomysłu Farkasowej): wiedźmy fruwają nie w czarnych i strasznych, lecz białych z kwiatowym motywem, zaś babulinki spotkane przez malutką czarownicę w lesie swoje powłóczyste suknie zmieniają w wirujące na wietrze parasolki. Energii i magii historii dodają piosenki i kompozycje muzyczne autorstwa Marcina Partyki.

„Malutka czarownica” to nie tylko bajka. Raczej przypowieść o tym, że warto wierzyć dziecku, wspierać je, ale też pozwolić na błędy. Że należy słuchać małego człowieka, nie kpić z jego nawet najbardziej fantastycznych pomysłów, a dydaktyzm zastąpić odrobiną szaleństwa. Wskoczyć w dziecięcy świat po to, by zrozumieć, czym jest przyjaźń i zaufanie.

Źródło:

https://www.nowiny.gliwice.pl/jak-byc-dobra-czarownica-na-malej-scenie-najnowsza-teatralna-produkcja

Pobierz recenzję .pdf

"Malutka Czarownica"

Spektakl Malutka Czarownica w Teatrze Miejskim w Gliwicach,
blog Książki Sardegny
Aktorka trzyma lalkę czarownicy. W tle widać dekoracje z pudełek i twarze aktorów.

Nasze weekendowe wyjścia do teatru stają się już chyba tradycją. Bardzo miłą, dodam, bowiem perspektywa wyjścia na zaplanowany spektakl, już parę dni wcześniej wzbudza w moich dzieciach sporo emocji. Danego dnia, już od rana zastanawiają się, jaka będzie forma przedstawienia, z jakimi piosenkami, aktorami się spotkają, no i najważniejsze pytanie: czy całość spodoba im się równie mocno, jak stojąca dotąd na podium, „Mała Syrena”.

2 czerwca wybraliśmy się na „Malutką Czarownicę”, z którą sprawa ogólnie wyglądała tak, iż był to pierwszy spektakl, który rzucił się w oczy moim dzieciom, kiedy przeglądały afisz, zupełnie na początku naszej przygody z Teatrem Miejskim. Jednak wtedy, w zimie, przedstawienie nie było dostępne dla widzów, stąd też na jego obejrzenie dzieciaki musiały poczekać dobre pół roku.
Skąd się wzięło to ich zainteresowanie akurat tym, a nie innym spektaklem? Otóż, całkiem niedawno czytałam im oryginalną „Malutką czarownicę”, autorstwa niemieckiego pisarza Otfrieda Preusslera, która bardzo im się podobała. Książka, choć wiekowa, nawet po latach ma aktualny przekaz i trafia do odbiorców, co może wydawać się nieprawdopodobne w sytuacji, kiedy od premiery minęło dobrych kilkadziesiąt lat (w Polsce wydana została w 1960 roku).

Moje dzieci chciały osobiście sprawdzić, czy opowieść o malutkiej bohaterce w wersji teatralnej będzie równie fajna, jak ta w wersji książkowej, a ja bardzo się ucieszyłam z takiego ich entuzjazmu, nie ma bowiem nic bardziej cieszącego rodzica, niż fakt, że dzieci wykazują zainteresowanie literaturą i jej adaptacjami. Kiedy więc tylko „Malutka Czarownica” wróciła na afisz naszego ulubionego teatru, od razu zaplanowałam czerwcową wizytę.
Malutka Czarownica, choć ma już 127 lat, przez swoje koleżanki, wiekowe wiedźmy, nadal uważana jest za dziecko. Marzeniem Malutkiej jest wybrać się na coroczny bal czarownic na Blocksbergu, jednak przez swój młody wiek nie może się tam pojawić oficjalnie. Postanawia więc przechytrzyć starsze czarownice i mimo wszystko wybrać się na Górę Czarownic, aby w sekrecie obserwować tańce i harce swoich koleżanek, a może nawet przyłączyć się z boku do zabawy. Jednak podstęp szybko wychodzi na jaw, Malutka zostaje zdemaskowana, a czarownice postanawiają dać jej nauczkę, nakładając na nią zadanie, które przewiduje, że za rok o tej porze ma ona zdać egzamin na dobrą czarownicę. W przeciwnym razie czeka ją dotkliwa kara. Jeśli jednak uda jej się pomyślnie zdać egzamin na dobrą wiedźmę, Malutka zostanie zaproszona do grona starszych i będzie mogła bawić się na Blocksbergu. Bohaterka postanawia za wszelką cenę zapracować na miano dobrej czarownicy. Wraz ze swoim przyjacielem, krukiem Abraksasem, cały rok intensywnie pracuje, pomaga słabszym, wstawia się za potrzebującymi, broni uciśnionych. Jednak czy postępowanie Malutkiej i to, co ona uważa za bycie dobrą czarownicą, na pewno spodoba się starszym?
„Malutka Czarownica” opiera się na konwencji teatru lalkowego i plastycznego, a taka forma jest zupełną nowością w przypadku moich dzieci i ich doświadczenia z dziecięcymi spektaklami. Widowisko zaskakuje mnogością rekwizytów, bogatą i tak „inną” od standardowej, scenografią, włączaniem elementów i postaci papierowych, dmuchanych struktur, czy konstrukcji z pudełek. Chyba w żadnej sztuce, którą do tej pory mieliśmy okazję obejrzeć w Teatrze Miejskim, nie było takiej różnorodności i rozbudowanej scenografii. Lalkę Malutkiej Czarownicy „wspomaga” aktorka wyglądająca identycznie, jak bohaterka. Podobnie sprawa wygląda z krukiem Abraksasem. Po prostu idealny dobór aktorów! Jeżeli do tego dodamy jeszcze dynamiczną akcję, szybko zmieniające się dekoracje, ekspresyjną rolę aktorów, energetyczne kompozycje muzyczne, otrzymamy świetne przedstawienie, nie tylko dla dzieci, które na długo zostaje w pamięci.

Źródło:

https://ksiazki-sardegny.blogspot.com/2019/06/spektakl-malutka-czarownica-w-teatrze.html

Pobierz recenzję .pdf

Organizatorzy / Partnerzy / Patroni

Teatr Miejski w Gliwicach