Miasto we krwi

„Miasto we krwi” to widowisko według kronik królewskich Williama Szekspira, współczesna historia walki o władzę, opowieść o zderzeniu ludzkich namiętności. Spektakl wyreżyserował znany gliwickiej publiczności, przede wszystkim z prezentacji na Gliwickich Spotkaniach Teatralnych, Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy.

Muzykę na żywo tworzy zespół Kormorany (Jacek „Tuńczyk” Fedorowicz, Krzysztof „Konik” Konieczny, Piotr „Blusmen” Jankowski, Marcin Witkowski).

Chciałem, aby za bezwzględnością ukazanych polityków dało się dostrzec ich osobiste emocje, ale przede wszystkim, by w jedną wizję historii połączył się szekspirowski obraz mechanizmu władzy z jego ponurym ucieleśnieniem, jakim jest spalony gmach gliwickiego teatru. / autor scenariusza Robert Urbański.

CZAS 2 godziny
WIEK WIDZÓW 16+
PREMIERA 17 maja 2019 r.

Twórcy

TEKST wg Kronik królewskich W. Szekspira
REŻYSERIA Jacek Głomb
SCENARIUSZ Robert Urbański
RUCH SCENICZNY Leszek Bzdyl
SCENOGRAFIA Małgorzata Bulanda
WIDEO Karol Budrewicz
MUZYKA Kormorany

Wiecej o spektaklu

"Miasto we krwi"

Szekspirowskie Miasto we Krwi, Tomasz Sknadaj
terazteatr.pl
Na podłodze leży mężczyzna i kobieta. W tle widać samochód, aktorów i wnętrza spalonego teatru

Od połowy maja w Gliwicach, w ruinach Teatru Victoria będących sceną Teatru Miejskiego oglądać można Szekspirowskie „Miasto we krwi” w reż. Jacka Głomba.

„Miasto we krwi” w reż. Jacka Głomba, to swoista mieszanka mniej znanych w Polsce dzieł Szekspira wydanych pod tytułem „Kroniki królewskie”. Większość tych dzieł prezentuje tzw. Wojnę Dwóch Róż, czyli serię walk i intryg, które rozgrywały się w Anglii zaraz po wojnie stuletniej, w latach 1455-1485. Było to starcie o władzę pomiędzy dwoma rodami: Lancasterów (mających w herbie różę czerwoną) oraz Yorków (w ich herbie znajdowała się róża biała). Powszechnie wiadomo, że walka o władzę jest brutalna i bezwzględna, tak więc w tym spektaklu opartym o Szekspirowskie dzieła, nie mogło być inaczej – trup ściele się gęsto. Robert Urbański, autor scenariusza spektaklu, z naprawdę potężnego dzieła, bo polskie wydanie kronik to blisko 1500 stron, wybrał pewne fragmenty by na ich podstawie pokazać nam bezwzględność „polityków”, którzy powiedzą, obiecają i zrobią absolutnie wszystko żeby tylko zasiąść na tronie, zdobyć władzę. Nie cofną się nawet przed najbardziej niegodziwymi czynami, jeśli tylko przybliży ich to do upragnionego celu.

Spektakl wystawiany jest poza zwykłym budynkiem Teatru Miejskiego w Gliwicach. Otóż rozgrywa się on na scenie przy Alei Przyjaźni czyli w ruinach Teatru Victoria. Miejsce to w czasach świetności było wizytówką miasta, wokół niego kręciło się życie miasta, a dzisiaj, po spłonięciu w 1945r. straszy swoim obdrapanym wnętrzem. Ale trzeba przyznać, że już samo wejście w mury budynku pozwala wczuć się w spektakl, który za chwilę będzie można oglądać. Widzowie zasiadają w miejscu dawnej sceny, a aktorzy zajmują miejsce dawnej widowni. Mają więc oni do dyspozycji nie tylko przestrzeń położoną na parterze, ale także balkony i wszystko to zostaje w pełni wykorzystane w trakcie trwania sztuki. Scenografia jest w zasadzie uboga, bo to miejsce czyli ruiny teatru same w sobie tworzą odpowiedni klimat, nastrój. Warto doda, że mimo, iż jest to spektakl oparty o dzieła rozgrywające się w XV wieku, to znajdziemy tutaj wiele odniesień do czasów współczesnych – samochód, broń palna. Ale także kostiumy postaci stanowią pewną mieszankę epok, a zdania jakie padają z ust bohaterów też mają nieraz bardzo jasne odniesienia do obecnej rzeczywistości. Dzięki tym szczegółom spektakl nie jest dramatem o czasach średniowiecznych, ale jest rzeczą która rozgrywa się wszędzie i nigdzie. Staje się uniwersalną opowieścią, która jak widać, równie dobrze może rozrywać się dzisiaj.

Na scenie widzimy niemal cały zespół aktorski Teatru Miejskiego wraz z gośćmi. Każdy doskonale odgrywa swoją rolę, ale jednak moją uwagę najbardziej zwróciły dwie osoby. Dominika Majewska jako buntowniczka wypada po prostu niesamowicie. Gra całą sobą, jej gesty, ekspresja, sposób wypowiadania się, mowa ciała pokazuje nam stereotypowego przedstawiciela niskiej i niewykształconej klasy społecznej. Z kolei Maciej Piasny grający niepełnosprawnego Króla Henryka jest w swojej roli nad wyraz przekonujący, można niemal odnieść wrażenie, że aktor ten naprawdę jest częściowo sparaliżowany i przykuty do wózka inwalidzkiego. Wielkie brawa za te zapadające w pamięć popisy aktorstwa!

Innym elementem na który od samego początku zwraca się uwagę jest to co naprawdę uwielbiam w spektaklach teatralnych – muzyka grana na żywo. Muzykę skomponowaną na potrzeby spektaklu można puścić z płyty, z jakiegoś nośnika, ale jednak to nigdy nie będzie to samo co muzyka grana na żywo na scenie. A tutaj czterech utalentowanych muzyków z zespołu Kormorany świetnie oddaje ducha aktualnie pokazywanych wydarzeń czy w sposób jasny i wyraźny oddziela swoją muzyką jedną scenę od drugiej.

Krótko podsumowując „Miasto we krwi” w reż. Jacka Głomba to iście Szekspirowska sztuka i naprawdę solidna kompilacja dzieł tego angielskiego poety.

Źródło:

https://www.terazteatr.pl/aktualnosci/szekspirowskie-miasto-we-krwi-gliwice,4917

Pobierz recenzję .pdf

"Miasto we krwi"

Mechanizmy władzy, Kamil Bujny
teatrdlawszystkich.eu
Na podłodze leży mężczyzna i kobieta. W tle widać samochód, aktorów i wnętrza spalonego teatru

Ostatnie trzy premiery Teatru Miejskiego w Gliwicach dobrze oddają różnorodność sceny zarządzanej przez Grzegorza Krawczyka: śląska publiczność tylko od marca mogła bowiem uczestniczyć w przedstawieniu poruszającym kwestie ekologiczne („Tchnienie” w reżyserii Rafała Szumskiego), w przewrotnej komedii („Wieczór kawalerski” w reżyserii Giovanny’ego Castellanosa), a teraz – na koniec sezonu – w „Mieście we krwi”, widowisku zrealizowanym na podstawie kronik Szekspira, wyreżyserowanym przez Jacka Głomba, dyrektora Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy.

To, od czego należy zacząć, pisząc o „Mieście we krwi”, to podkreślenie znaczenia przestrzeni, w której przedstawienie zostało wystawione. Na miejsce inscenizacji wybrano bowiem ruiny dawnego Teatru Victoria, spalonego przez żołnierzy Armii Czerwonej (niebędących być może, jak wynika z opisu zamieszczonego w programie, nigdy wcześniej w teatrze) w 1945 roku. Już pierwsze wrażenia z pobytu w tym miejscu okazują się istotne w kontekście recepcji pokazu – duży, raczej mroczny, spektakularny budynek, umieszczony przy głównej ulicy Gliwic, napawa silnym poczuciem niepokoju (wszak wnętrze jest bardzo surowe i zaciemnione) i żalu (z powodu brutalnego i troglodyckiego potraktowania tak ważnej dla kultury instytucji). Nie mniej jednak Ruiny Teatru Victoria intrygują. Nie tylko – co należy podkreślić – aspektami historycznymi, ale również wymową społeczną: oglądanie spektaklu traktującego o mechanizmach bezwzględnej walki o władzę, prowadzącej do rozlewu krwi w miejscu, które ucierpiało w trakcie wojny, nie pozostawia widza obojętnym. Na myśl przychodzą przy tym inne przedstawienia, których miejsca wystawień ukierunkowywały znaczenia lub poszerzały pola interpretacyjne – między innymi „Hamlet” Jana Klaty w Stoczni Gdańskiej oraz „Państwo” Teatru Polskiego w Podziemiu zrealizowane w chłodnych przestrzeniach wrocławskiej zajezdni tramwajowej (po pozbawieniu dawnego zespołu Teatru Polskiego możliwości pracy w komfortowych warunkach). W każdym z tych wystawień kontekstualizacja za sprawą miejsca odgrywa niemałą rolę, a w wypadku gliwickiej inscenizacji okazuje się ona o tyle istotna, o ile nadaje „Miastu we krwi” lokalnego znaczenia – związanego z zabieraniem głosu w sprawach „małej ojczyzny”, wchodzenia w dialog nie tylko z uniwersalnymi problemami, ale również z tymi o proweniencji regionalnej.

 

Pobierz recenzję .pdf

Organizatorzy / Partnerzy / Patroni

Teatr Miejski w Gliwicach